wtorek, 11 listopada 2014

Gdzie czai się zło?



CINERGIA 2014: Recenzja filmu „Za wzgórzem” » 10 Listopad 2014 godzina 20:30 Kino Polonia, Łódź





„Za wzgórzem” z 2012 roku to pełnometrażowy debiut Emina Alpera – reżysera, scenarzysty i producenta w jednym, o którym próżno szukać informacji na popularnych w Polsce stronach o kinematografii. Film został pokazany na 19. Forum Kina Europejskiego w ramach sekcji Nowe Kino Tureckie, zarówno ze względu na 600. rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych pomiędzy naszymi krajami, jak i wyjątkową specyfikę pozycji Turcji w Europie – państwa o wyraźnie odmiennej kulturze, religii, obyczajowości, a więc i twórczości filmowej.

Faik to emerytowany leśniczy, człowiek, któremu podporządkowują się wszyscy będący w jego otoczeniu ludzie; jedyny, który pozostał na ojczystej ziemi. Na sześć miesięcy w roku przyjeżdża tu jego brat, Mehmet z rodziną, a starego Faika właśnie odwiedził syn z wnukami, Canerem i Zaferem. Trzy pokolenia mężczyzn zasiadają razem przy ognisku, by celebrować wspólny czas, popijając rakiję.

Szybko orientujemy się, że Faik to zgorzkniały, rozliczający się powoli z życiem, człowiek, pełen żalu do syna, który po śmierci żony nie ożenił się ponownie. Jego zdaniem Nusret to nieudacznik, nie zasługujący na miano prawdziwego mężczyzny. Stopniowo, miły wieczór przenikają rozmowy na poważne tematy. Na jaw wychodzą zaciekłe zatargi leśniczego z miejscowymi nomadami, mieszkającymi za wzgórzem, którzy – zdaniem Faika – nielegalnie wypasają kozy na jego ziemi. Zauważamy różnice pomiędzy pokoleniami: zderzenie tradycji, uosabianej przez najstarszego z rodu, z nowoczesnym myśleniem Nusreta, jego syna. Problemy Faika czy samotność Nusreta są jednak niczym przy wojennej traumie jego syna, Zafera. Młody mężczyzna nie potrafi zapomnieć o swoich towarzyszach z wojska, przyjaciołach, którzy zginęli. Wciąż ich widzi, rozmawia z nimi i nie potrafi odróżnić rzeczywistości od obrazów podsyłanych mu przez jego umysł. Choć nie zdradza się ze swym obłędem, przypadek sprawia, że wszyscy są świadkami jednego z jego urojeń. Ważniejszy dla nich okazuje się jednak konflikt z nomadami. Zawziętość leśniczego i jego przywiązanie do ziemi, stają się przyczyną serii nieszczęść, gdy Faik rozpoczyna krwawą zemstę i w imię poczucia własności zabija kozy niechcianych sąsiadów. Rozwój wydarzeń wyznaczają kolejne, anonimowe strzały.

Miejsce, pustkowie należące do rodziny Faika, wydaje się odgrywać tu kluczową rolę. Wszystko dzieje się w dolinie, wśród wzgórz i skał, spowitych ciszą upalnych dni. Film przesycony jest tym krajobrazem – czujemy niemal zapach spieczonej słońcem ziemi, słyszymy chrzęst suchej trawy pod stopami bohaterów, toniemy razem z nimi w ciemności, kiedy nastaje noc. Każdy odgłos, ale też szum wiatru, odbija się od skalnych ścian, które potem stają się niemymi świadkami ludzkich dramatów. Biernym obserwatorem pozostaje również kobieta. To męska narracja przenika ten film i decyduje o przebiegu opowiadanej historii. Kobieta – ciotka Meryem, nie ma prawa głosu, nie decyduje o niczym, choć parę razy próbuje włączyć się w to, co się dzieje. Jej zadaniem jest jednak służyć mężczyznom, podawać strawę, parzyć herbatę, zajmować się dziećmi i oczekiwać wieści w domowym zaciszu.

Twórcy udało się opowiedzieć historię, która nie tylko zaciekawia widza, ale przede wszystkim daje się interpretować szerzej, niesie ze sobą refleksję nad człowiekiem, jego kłamliwą naturą, traumą wojny, zemstą i jej konsekwencjami, czy winą. Ziemia Faika pozostanie bez właściciela, gdy ten umrze, lecz czy coś oprócz historii go tam trzyma? Gleba jest nieurodzajna, rzeka obfita niegdyś w ryby, nie jest już łaskawa… Czy rzeczywiście nomadzi nie mają prawa na niej żyć? Czy to, co złe naprawdę czai się na zewnątrz, za wzgórzem? Nie bez powodu, owych złych nomadów, w tym filmie po prostu nie ma. Są tylko działania przeciw nim i ich dramatyczne skutki.

 Turecki reżyser dokonał reinterpretacji klasycznego gatunku jakim jest dramat, co więcej, udało mu się pobudzić widza do refleksji, wyjść ponad opowiedzianą fabułę. Co ciekawe, jego film zachowuje klasycystyczną zasadę trzech jedności: czasu, miejsca i akcji – zasadę charakterystyczną dla literatury, rzadko wykorzystywaną w kinie, niemal niespotykaną. Mimo to film trzyma widza w napięciu, nawarstwiający się konflikt budzi niepokój, a jego tragiczne konsekwencje wydają się nieuniknione.

„To miejsce sprawia, że dziczejemy” – mówi w pewnym momencie Nusret. Po obejrzeniu filmu Alpera, trudno nie przyznać mu racji…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz