Każda myśl, która zostaje zapisana staje się fikcją
i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. Przestaje być naszą
własnością, podlega osądom, mieni znaczeniem.
Ta
zapisana kobieta, która czasem napisze coś o sobie, to nie będę ja, już to wiem.
Miałam obawy przed pisaniem i pozbyłam się ich.
Wszyscy
jesteśmy na granicy rzeczywistości. Opowiadamy siebie, sobie i innym,
lecz tylko tak się nam wydaje. Czujemy fałszywą nutę naszych codziennych
narracji, mimo tego wciąż mówimy, tworzymy swój obraz w sobie i
prezentujemy innym na ścianie, z projektora, walecznie przetwarzając
myśli na słowa. Nawiązać porozumienie ze światem! Po wielu próbach
wydaje mi się to niemożliwe. Od pierwszego przebłysku indywidualności
pisałam dzienniki i pamiętniki, notatki i listy - osobiste, osaczone "tu
i teraz"... Najczęściej, gdy czytałam je parę zdarzeń później,
stwierdzałam, że coś chyba się poprzestawiało, wykoślawiło
niewdzięcznie, bo nie brzmi i nie przemawia, a poza tym, przecież ja
wcale tak nie myślę. Dziwiłam się tylko trochę, a potem już wcale.
Muzyka
jest wyjątkowym środkiem wyrazu. Zawsze może posłużyć za maskę, której w
każdej chwili można się wyprzeć. Zawsze wysługiwałam się nią w ten
sposób.
Niemożliwe jest wywrócić wnętrze na drugą stronę, tak jak zobaczyć siebie w lustrze.
A gdyby
tak spróbować stworzyć postać literacką i oddać jej pisanie tego bloga?
Na początek mogłaby mieć około dwudziestu pięciu lat, duże, zdradzające
duszę oczy i mieć na imię Alicja, oczywiście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz